Miałam w życiu różne wibratory i nie sądziłam, że coś jest w stanie mnie jeszcze zaskoczyć ale jak zawsze LustShop.pl stanął na wysokości zadania i dostałam od nich tę cudowność.
Piszę cudowność, ponieważ Gvibe mini jest absolutnie genialny! Jeszcze nigdy nie byłam tak usatysfakcjonowana przez urządzenie mechaniczne!
Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu zadowalamy się „na własną rękę”. Jest to zdrowe, normalne i potrzebne. Masturbacja to już nie jest grzeszny akt ale terapeutyczna sesja dla własnego zadowolenia. Każdy robi to w inny sposób, inne gadżety go kręcą ale każda masturbacja ma jeden wspólny mianownik: robimy to szybko.
Jak to było? Trzy minuty i po sprawie. Ot, szybka akcja przed spaniem albo pod prysznicem, zwykły codzienny rytuał podobny do mycia zębów.
Zaczęło mi to przeszkadzać. Kiedyś, gdy dopiero odkrywałam potrzeby swojego ciała, masturbacja była długa i przyjemnie wyczerpująca. Wraz z wiekiem i wyklarowaniem się potrzeb seksualnych, samozadowolenie stało się szybkie i bez fajerwerków. Do czasu…
Gvibe mini zdecydowanie jest dla tych, którzy lubią dawać sobie rozkosz przez dłuższy czas. Dla jednych może być to wadą, ale dla mnie wydłużony czas odczuwania jest zdecydowanie na plus. Można się zupełnie zatracić w tym niepozornym urządzeniu. Jest subtelny, intensywny i co najważniejsze… Po osiągnięciu orgazmu czujesz się jak po seksie z modelem Calvina Kleina. No, to zależy kogo sobie w takiej chwili wyobrażasz…
Nie jest to tzw. Szybki szpil* ale rozłożona w czasie, długofalowa rozkosz, porównywalna do prawdziwego stosunku. Wielu pewnie powie, że nic nie zastąpi bliskości drugiej osoby ale mówimy przecież o masturbacji, a nie o seksie.
*) szybki szpil – szybka gra, rozgrywka, akcja.
To, co ja lubię w akcie seksualnym, to nie tylko sam moment osiągnięcia orgazmu ale też szereg innych odczuć przed i po. Napięcie mięśni, wyczekujących kolejnego bodźca, przygryzanie warg, gdy pobudzone są te miejsca które lubię, szybki oddech i ciche westchnienia, przybliżające mnie do tego momentu, w którym dopamina przejmuje kontrole nad moim mózgiem. To, co dzieje się tuż po też jest wspaniałe. Stygnące ciało, ostatnie spazmy orgazmu i rozchodzące się do koniuszków palców ciepło. To wszystko składa się na naprawdę świetny seks. A jeśli powiem wam, że ten efekt możliwy jest podczas masturbacji?
Gvibe mini został stworzony do dawania rozkoszy na wiele sposobów :
- Stymulacja zewnętrzna łechtaczki i przedsionka pochwy
- Stymulacja wewnętrzna punktów G i C
- Stymulacja „dwupoziomowa” – pochwowa i analna
Ale to nie koniec funkcji tego urządzenia.
Gvibe mini z powodzeniem mogą używać również mężczyźni. Uniseksualność zabawek to stosunkowa nowość na rynku gadżetów erotycznych i bardzo mnie cieszy kierunek w jakim idą producenci, a jest nim… Uniwersalność.
Stymulacja u mężczyzn może odbywać się następująco:
- Zewnętrzną przy wędzidełku penisa
- Wewnętrzną po zaaplikowaniu jednej końcówki do odbytu
- stymulacja jąder
Muszę przyznać, że właśnie te funkcje Gvibe mini mnie zainteresowały najbardziej, ponieważ jako prodomme, lubię zaskakiwać uległych nowymi rodzajami tortur erotycznych.
Wyobraźcie sobie przywiązanego do stołu mężczyznę. Jego ręce i nogi są rozpięte na długość stołu, za pomocą kajdan i łańcuchów, na oczach ma opaskę, która odbiera zmysł wzroku, w ustach ma knebel, który odbiera zdolność protestowania*.
Drażnię go naprzemiennie bólem i przyjemnością, a tę ostatnią wydłużam i przeciągam do granicy szaleństwa. Jedyne co może przerwać tę torturę to jego błagania… O ile będą szczere. Dla kłamców nie mam litości.
*Spokojnie, praktykuję konsensualne BDSM i hasła bezpieczeństwa 😉
Pora na podsumowanie! Już wystarczająco zachwycałam się tą zabaweczką…
Według mojej skali opiniowania Gvibe mini prezentuje się tak :
Elegancja i design: 10/10
Zabawka jest po prostu śliczna. Jej nietypowy kształt oraz subtelny kolor (ja wybrałam wersję Candy – różową) sprawiają, że jej odbiór powierzchowny jest bardzo pozytywny.
Sprzęt posiada w komplecie ładne pudełeczko – tubę oraz jedwabny woreczek, w którym można go łatwo przechowywać lub zabrać w podróż.
Dyskrecja: 9/10
Wibracje na pierwszych trzech poziomach są praktycznie niesłyszalne dla postronnych. O dziwo ta zabawka jest dużo cichsza niż inne wibratory w mojej kolekcji, i nawet te specjalnie zaprojektowane do cichej pracy nie są tak dyskretne jak Gvibe mini.
W mocniejszych trybach ten efekt słabnie, bo wibracje są naprawdę mocne ale przy odpowiednich warunkach można się cieszyć pełną mocą!
Kształt: 10/10
Gvibe mini jest po prostu idealny dla osób takich jak ja, które nie lubią zabawek o fallicznym kształcie. Jest on dość awangardowy bo przypomina literę „V”, a silniczki znajdują się w końcówkach ramion.
Moc wibracji: 10/10
Pierwszy raz miałam w rękach urządzenie, który nie dość, że ma różne typy wibracji to jeszcze można regulować moc każdego z nich.
Program pierwszy to jednostajna, klasyczna wibracja o… aż 6 – stopniowej skali mocy!
Ta sama skala dotyczy pozostałych trybów, których jest również 6. Można sobie zafundować prawdziwą arię wrażeń.
Higiena: 9/10
Gvibe mini pokryty jest warstwą delikatnego silikonu medycznego, co jest już standardem wśród poważnych producentów gadżetów erotycznych. Tu higiena jest standardowa: ciepła woda + delikatny detergent lub płyn dezynfekujący, ale problemem może być właśnie tak zachwalany przeze mnie kształt. W miejscu, w którym ramiona Gvibe zbliżają się do siebie, mogą gromadzić się zabrudzenia, więc trzeba dokładniej umyć urządzenie. Drobna niedogodność.
Przechowywanie: 10/10
Jak wspomniałam wyżej, Gvibe mini posiada urocze pudełeczko–tubę oraz malutki woreczek. Po użyciu i umyciu spokojnie można go włożyć do tuby i zamknąć. Na tubie jest dyskretny nadruk po jednej stronie więc pudełko zapewnia dyskrecję.
Nie jest natomiast „dziecioodporne” i rodzice, którzy mają ciekawskie pociechy, powinni zadbać o odpowiednie przechowywanie.
Wytrzymałość: 9/10
Gvibe mini posiada akumulator z magnetycznym gniazdem ładowania. Wytrzymałość baterii mogę określić jako umiarkowaną, ponieważ zdarzyło się, że bez regularnego ładowania Gvibe przestawał działać w najmniej odpowiednim momencie… Po prostu – pamiętaj o naładowaniu po każdym użyciu!
Ocena końcowa, pomimo kilku naprawdę drobnych „przeszkadzajek” to 10/10.
Urządzenie doskonale się u mnie sprawdziło, zarówno w użytku prywatnym jak i zawodowym. Zdecydowanie polecam tym, którzy chcą od masturbacji czegoś więcej niż upustu ciśnienia.
Tę fantastyczną zabawkę możecie zamówić tutaj: https://lustshop.pl/produkt/gvibe-mini-candy-pink/