Lady Sith Exclusive Dominatrix

Lady Sith o Pet Play w BDSM (felieton dla Lustshop)

Pieski, kotki, koniki i wiele innych zwierząt, w które lubimy się wcielać czyli Pet Play w BDSM

To chyba najbardziej charakterystyczna praktyka, którą potrafią skojarzyć również waniliowcy*. Pet Play tak mocno wsiąknął w świat BDSM, że kiedy mówimy o klimacie osobie spoza naszego środowiska, ta osoba od razu widzi uległego na smyczy Dominy, który w masce psa waruje grzecznie przy jej nogach, lub podobne obrazy z motywem przewodnim psa, bądź suki.

Identyfikacja osób submisywnych (uległych – przyp. red.) nie dotyczy jednak tylko zwierząt z rodzaju Canis familiaris (pies domowy) i może obejmować całą gamę gatunków z gromady zwierząt. Widywałam zdjęcia osób w pięknych kostiumach koni, zebr, lwów czy… flamingów.

Kreacja swojego „zwierzęcia mocy” odbywa się świadomie i zazwyczaj jest spójna z osobowością i charakterem danej osoby. Nie zawsze jednak ta zgodność występuje – można wybrać ulubione zwierzę do odgrywania, które po prostu podziwiamy za jego cechy, np. siłę, kamuflaż, czy majestat i piękno. Niejednokrotnie widujemy w mediach ludzi, którzy przeobrażają się w dostojne tygrysy, czy niebezpieczne węże. Daleka jestem od snucia teorii na temat fetyszystycznego podłoża transformacji ciała w zwierzę za pomocą chirurgii plastycznej i sztuki tatuażu, ale warto wspomnieć o takiej formie kreacji i autoekspresji zwierzęcej natury u człowieka.

Tresura, degradacja, dominacja

W kontekście klimatycznym przyjmuje to jedną z form degradacji i dominacji psychicznej jak i również budowania stosunku zależności pomiędzy osobą Dominującą i osobą uległą. Pan lub Pani jest przewodnikiem / właścicielem zwierzęcia przejmując na siebie odpowiedzialność za swojego pupila. Ludzie żyjący w relacjach opartych na Pet Play często mówią, że obdarzają swoich podopiecznych miłością tożsamą z taką, jaką obdarza się ukochanego psa czy kota. Jest to miłość bezwarunkowa (Sama nadal kochałam psa, który zeżarł moje drogie szpilki od projektanta…), opiekuńcza i głęboka; jednak różni się od takiej, jaką obdarzamy bliskiego nam człowieka. Podobne uczucie towarzyszy relacjom pet playowym. Chcemy otoczyć naszego uległego opieką, chcemy się z nim bawić, chcemy go głaskać i rozpieszczać. Oczywiście te gesty następują po solidnej tresurze i to kolejny aspekt dominacji psychicznej – dyscyplinowanie.

W swojej pracy z uległymi często wykorzystuję umiejętności nabyte jako opiekun psów i kotów. Nabyłam tę wiedzę na profesjonalnych szkoleniach behawiorystycznych i szkoleniach posłuszeństwa. Cóż, jak się ma na smyczy psa pociągowego o wadze 65 kilogramów, umiejętność zapanowania nad nim jest niezbędna i kluczowa.

Zauważyłam, że te same techniki doskonale sprawdzają się w Pet Play. Dzięki nim w oczach uległego jestem prawdziwą treserką. W pracy z żywymi Canis Familiaris stosuję jednak wzmocnienia pozytywne bo takie uważam za etyczne. W pracy z uległymi mogę puścić wodze sadystycznej fantazji i posłuszeństwo egzekwować solidnym kuksańcem z kolana lub klasycznie – batem.

 

„Siad! Siad do cholery!!! Nie wiesz jak się siada!? Przysiad na piętach, kolana złączone i ręce przed sobą na podłodze! Na piętach mówię!’’. Świst i trzask długiej szpicruty uderzającej o skórę spodu gołych stóp…

W trakcie takiej sesji naprawdę można pójść daleko i sprowadzić człowieka do roli psa. Picie z miski, aportowanie, przynoszenie kapci w zębach, a w plenerze kopanie dziur i podlewanie krzaczków.**

Pony Play

Inną, rozbudowaną częścią Pet Play jest Pony Play. Jest to wewnątrz środowiskowa społeczność, która dorobiła się własnej nazwy, co podkreśla jak bardzo poważnie angażują się w swoje fetysze. Organizują zawody ujeżdżania, skoków przez przeszkody i wyścigi. Mają obozy treningowe i własnych wytwórców kostiumów. W Polsce nie słyszałam o żadnej zorganizowanej grupie Pony playowej, jednak w Niemczech, czy w Czechach takie grupy są dość widoczne. Pony Play to nie tylko niewinne „patatajanie” na plecach uległego do przedpokoju i z powrotem. To cała gama przejętych zachowań, charakterystycznych dla zwykłej społeczności jeździeckiej. Niestety w swojej karierze tylko raz spotkałam prawdziwego pasjonatę Pony Play, który posiadał cały kostium z grubego lateksu wraz z maską, kopytami i całym oporządzeniem. To był niesamowity widok i wrażenia sensualne z sesji.

Jako wprawiona w jeździectwie osoba, było mi niezmiernie przyjemnie przenieść te umiejętności na realia odbywanej sesji. Sam zainteresowany był pod wrażeniem tego w jaki sposób poruszam się wraz z nim podczas ujeżdżania. Nie wystarczy tylko usiąść komuś na plecach, świsnąć batem w powietrzu i krzyknąć Wio chabeto! – żeby osoba w kreacji konia czuła się autentycznie, trzeba wiedzieć jak trzymać się w siodle, jak ściskać boki łydkami i jak obciągać pięty w strzemionach. To była jedna z najlepszych sesji w mojej karierze.

Pony Play to jednak nie tylko poważna sesja w pełnym rynsztunku, ale również zachowania poboczne, dające uległemu odczuć fragmenty spełnienia jako zwierzę z rodziny koniowatych. Mam koleżankę, wspaniałą Mistress Karino, która uwielbia Pony Play i zimą opublikowała na swoim instagramie (@karino_power_) film, na którym siedzi na sankach i pogania ciągnącego ją po śniegu uległego. Absolutnie zakochałam się w tym filmie i z niecierpliwością wyczekuję kolejnej zimy, aby pójść na sanki.

Na krawędzi

Pet Play jest jedną z tych praktyk, które pozwalają na puszczenie wodzy fantazji, gdzie praktycznie nie istnieją limity. Istnieją pet playowe praktyki wywodzące się z sadyzmu fizycznego i do tych absolutnie nie namawiam, ani nie oceniam osób praktykujących. Mowa tu o znakowaniu ciała. To mogą być tatuaże adresatki, numery lub skaryfikacja w postaci wypalania znaku rozżarzonym metalem. Pamiętajmy, że to uległa strona wyznacza granice, które trzeba respektować. Jeżeli ktoś czuje potrzebę tak ekstremalnej przynależności do swojego Dominującego, to realizacja tej potrzeby wymaga niesamowitego, wzajemnego zaufania. O tej stronie praktyk pet play się nie wypowiem, albowiem nie leżą one w kręgu moich zainteresowań klimatycznych, warto jednak wspomnieć o ich występowaniu w klimacie BDSM.

Odczłowieczenie i degradacja

Wejście w rolę zwierzęcia może mieć też charakter poniżający ale to zależy od indywidualnych preferencji, które definiują dynamikę Dominującej / uległej osoby. Przemiana w zwierzę dla osób z tym kinkiem, jest procesem odczłowieczającym, odbierającym mu godność należną człowiekowi, zmieniającym całkowicie jego wartość jako jednostki na potrzeby sesji, sceny lub życiowych relacji. Ten aspekt poniżenia poprzez zezwierzęcenie ma na celu zaznaczenie hierarchii występującej pomiędzy Dominującą stroną i stroną uległą.
Wtedy najczęściej osoba uległa wybiera zwierzę powszechnie odbierane jako poniżające, brudne i oto człowiek staje się… Świnią.

Zadaniem Dominującej w takiej estetyce realcji, jest jak największe zdegradowanie drugiej osoby. Na ten proces składa się wiele czynników, m.in. wyzwiska uderzające w tzw. czułe punkty. Wprawna osoba Dominująca jest w stanie to zrobić bez trwałych szkód na psychice, jednak to wymaga doświadczenia i budowania relacji opartej na zapewnieniu, że druga osoba nadal jest osobą, a sesja / scena nie jest wyznacznikiem całości relacji.

Na koniec

W BDSM każdy kreuje swój własny klimat i sposób realizacji, a Pet Play oferuje naprawdę wiele. Jest to przestrzeń elastyczna, tolerancyjna i z perspektywami na doskonałą zabawę jak i doświadczanie naprawdę mocnych bodźców.

Nie byłoby tego miejsca, gdyby nie ciągle ewoluujące fetysze, ale jedno pozostaje niezmienne we wszystkich dziedzinach życia zarówno kinkowego jak i codziennego: świadoma zgoda.

 

LadySith FemDom

*) Waniliowcy – osoby niezwiązane z praktykami, bądź środowiskiem BDSM.

**) Rozrywki outdoorowe (public play) są bardzo ryzykowne i niosą za sobą konsekwencje, w tym odpowiedzialność karną. Wszystko z głową, umiarem i zachowaniem zasad życia publicznego abyśmy naszą zabawą nie skrzywdzili osób postronnych.

Felieton pierwotnie został napisany dla sklepu internetowego Lustshop.pl  

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *